Gdzie kończy się chleb, a zaczyna woda

DrukujEmail

Trzy sklepy, kościół, remiza i półtora tysiąca mieszkańców. Nowe Bystre, choć też leży na stokach Gubałówki, jakoś nie przyciąga turystów.

Tu przyjeżdżają głównie ci, którzy kochają ciszę i uroki dawnej góralskiej wsi. Ktoś powiedział z przekąsem, że na tablicy Nowe Bystre mogliby dołożyć drugą: „Skansen”. Jednak dziś trudno rozstrzygnąć, czy była to ironia, czy podkreślenie walorów wsi wolnej od gwaru, turystycznego szału i „cepeliady” – tak charakterystycznych dla leżącego po drugiej strony Gubałówki Zakopanego. 
W Nowem Bystrem znajdzie swą przystań ten, kto woli spokój i wędrówki piesze czy rowerowe. Na nich liczą właściciele zaledwie kilku domów z pokojami gościnnymi. Być może wieś będzie bardziej dostrzegalna, gdy powiat wyremontuje drogę wiodącą z Zębu w stronę Czarnego Dunajca. Może wówczas powróci pomysł budowy wyciągu narciarskiego? Przed rokiem pojawił się inwestor, było nawet zebranie wiejskie, ale ostatecznie zabrakło zgody właścicieli działek, po których mieli zjeżdżać amatorzy białego szaleństwa.
Grażyna Fudala prowadzi wiejski sklep od dziesięciu lat. Jak wielu sprzedawców, narzeka na konkurencję, ale głównie dużych sklepów w miastach – dziś wiele osób woli pojechać samochodem na duże zakupy właśnie tam. Na miejscu kupują głównie rzeczy najpotrzebniejsze. – Ale nie ma co narzekać, coś trzeba robić – mówi z uśmiechem.
Nowe Bystre to nadal rolnicza wieś, choć – jak powtarzają starsi mieszkańcy – tu zaczyna się woda, a kończy chleb. Bo gdy przychodzi powódź, to ma swoje początki właśnie tu, w górze, u źródeł. Z kolei chleba nie ma, bo na takich ziemiach urośnie już tylko owies. Tutejsi rolnicy głównie hodują krowy (zwykle nie więcej, niż kilka sztuk) i owce. Jak wszędzie, narzekają na małą opłacalność gazdówki. Dodatkowym zajęciem od lat jest produkcja oscypków, a po przyznaniu unijnego certyfikatu – wszelkich serowych „wariacji” tego produktu – serków sprzedawanych przy zakopiance czy na targach jako „sery gazdowskie”, „gołki”, „scypki”, „uscypki”.
Miejscowość ma też swojego artystę. Andrzej Kuźma spędza wieczór w swojej pracowni – właśnie rzeźbi kolejną tajemnicę różańcową do miejscowego kościoła. Dwadzieścia lipowych kapliczek stanie wkrótce wokół świątyni. Choć już jako dziecko miał zdolności plastyczne, na poważnie dłubaniem w drewnie zajął się 20 lat temu. Początkowo strugał świątki na zamówienie, później zaczął też wystawiać swoje prace podczas różnych imprez, np. na nowotarskim Jarmarku Podhalańskim. – Rzeźbiłem nawet św. Floriana w darze dla Ojca Świętego. Zawieźli go nasi strażacy – oświadcza z dumą Andrzej Kuźma.
Józef Figura


Źródło: Tygodnik Podhalański

nowe_bystre_2009-4nowe_bystre_2009-5nowe_bystre_2009-3